Recenzja: Botoks

Recenzja: Botoks

Tomasz Alicki | 11.10.2017, 00:22

W miejsce słynnego Pitbulla wkraczają cztery kobiety. Patryk Vega w swoim nowym filmie wziął na warsztat polską służbę zdrowia, zapowiadając produkcję obnażającą wady całego systemu. Miało być wulgarnie, kontrowersyjnie i bez ogródek, a wyszło po prostu bez sensu…

Pod względem prowadzenia fabuły, Botoks zapewnia fanom Vegi powtórkę z rozrywki. Po raz kolejny akcję obserwujemy z różnych perspektyw, tym razem oczami czterech różnych kobiet. Każda z nich pracuje w służbie zdrowia, boryka się z różnymi problemami, a w momencie, kiedy ich losy zaczyna obserwować widz, akcja nabiera jeszcze szybszego tempa.

Dalsza część tekstu pod wideo

Botoks-1

Główne bohaterki znają się z tego samego szpitala na warszawskim Mokotowie, który w filmie odgrywa rolę ważniejszą nawet od Olgi Bołądź czy Agnieszki Dygant. Problemy czwórki kobiet są bowiem pretekstem do przedstawiania kolejnych absurdalnych historii polskiej służby zdrowia. Pierwsze 40 minut Botoksu nie próbuje nawet udawać, że chodzi tu o jakąkolwiek fabułę. Dostajemy po prostu kilkanaście scen interwencji lekarzy przeplatanych żenującymi żartami. Starsza pani eksperymentuje z mandarynkami, a co drugi mężczyzna ląduje w szpitalu, próbując włożyć sobie między nogi jakiś podłużny przedmiot.

W Botoksie od pierwszych sekund panuje całkowity chaos i nie znika aż do napisów końcowych. Nowy film Patryka Vegi przypomina polską puszkę Pandory, wielki balon wypełniony wulgaryzmami, kontrowersjami i absurdem. Gwałt, aborcje, zwykła ludzka głupota… Wszystko po to, żeby jak najbardziej zszokować, żeby wzbudzić emocje. Kiedy myślicie, że macie już za sobą najgorsze, Vega robi jeszcze jeden krok w obranym kierunku, całkowicie zatracając się w obranej konwencji. W rezultacie zanikają jakikolwiek sens oraz logika.

Botoks-2

Przeskakujemy od jednej sceny do drugiej, bez chwili wytchnienia. To jest niewątpliwie jedyna zaleta Botoksu. Nie ma miejsca na całe to fatalne aktorstwo i denne wzruszenia. Akcja przez ponad dwie godziny zwalnia tylko raz. Kiedy z nieudolnych prób wytłumaczenia idei bohaterek nie wynika jednak nic, wracamy do zabójczego tempa. Od aborcji, przez operacje plastyczne, aż po krótki wątek zemsty rodem z Lejdis Tomasza Koneckiego.

Najgorsze jest to, że w podejmowanych przez Patryka Vegę decyzjach nie ma zupełnie żadnego sensu. Zostajemy obrzuceni dziesiątkami szokujących scen, chorych metod stosowanych w warszawskim szpitalu i obojętnym podejściem lekarzy do pacjenta czy śmierci. Botoks od początku wchodzi na bardzo wysokim poziom absurdu, nie dając nawet zastanowić się widzowi nad wiarygodnością filmu. Gdzieś w tle powoli toczą się losy Danieli (Olga Bołądź), Beaty (Agnieszka Dygant), Magdy (Katarzyna Warnke) i Patrycji (Marieta Żukowska). Nie ma żadnej przerwy, żadnego miejsca na zastanowienie się lub zadanie widzom kilku podstawowych pytań. Po prostu w pewnym momencie pomysły się kończą, na czarnym tle pojawia się imię i nazwisko reżysera, a ludzie wychodzący z kina zastanawiają się po cichu, co innego mogli robić przez ostatnie dwie godziny swojego życia.

Botoks-3

Gdyby tego było mało, filmu nie opuszcza charakterystyczna dla Vegi wulgarna otoczka. Wiązanki sypią się przy każdej możliwej okazji, a sugestia zamiany wulgaryzmów na lżejsze słowa pojawia się pod sam koniec, w ramach kolejnego nieudanego dowcipu. Do tego czasu bohaterowie z rękawa wyciągają kolejne soczyste przekleństwa, regularnie ukazując wady tej konwencji. Biorąc jednak pod uwagę płytkie i nieprowadzące do niczego dialogi, czasami można docenić fakt, że z ust aktorów padają głównie obelgi.

Botoks zaskakująco dobrze spełnił swoje zadanie. Do kin przez ostatnie weekendy poszło mnóstwo ludzi, a reżyserowi udało się przyciągnąć widzów kontrowersjami roznoszącymi się po Internecie. Bez wątpienia jest to jednak produkcja słaba pod niemal każdym względem. Vega nie tylko popełnia drobne grzeszki znane z głośnych hollywoodzkich hitów, ale też nie próbuje nawet nadać swojej historii jakiegokolwiek sensu. W rezultacie dwugodzinny seans prowadzi wyłącznie do wzbogacenia słowniczka wulgaryzmów widzów.

Ocena: 2/10

Atuty

Wady


2,0
Tomasz Alicki Strona autora
cropper