Recenzja: Disgaea 3: Absence of Justice (PS3)

Recenzja: Disgaea 3: Absence of Justice (PS3)

Paweł Musiolik | 15.11.2009, 23:43

Posiadacze konsoli PlayStation 3 praktycznie od premiery narzekają na brak dobrych gier jRPG z czego słynęła jej poprzedniczka. Słabiutkie Enchanted Arms, średnie Eternal Sonata, ponadprzeciętne Folklore. Na wybawienie graczom przybyła firma Nippon Ichi, wydając trzecią część gry ze swojej flagowej serii, mianowicie Disgaea 3: Absence of Justice, która jest exclusivem na PS3.

Developer jak i jego gry są raczej mało popularne, co nie znaczy, że totalnie nie znane, ponieważ mają swoje grono oddanych fanów. Dzięki spokojowi w tworzeniu swoich gier, Nippon Ichi może wymyślać głupie, aczkolwiek zabawne fabuły dla swoich nie do końca normalnych tworów. Czym więc zaskoczyli nas tym razem?

Dalsza część tekstu pod wideo

Gra rozpoczyna się w momencie gdy Mao, główny bohater (choć powinienem użyć to słowa anty-bohater, gdyż jest on synem przepotężnego demona) wybucha ogromnym gniewem, ponieważ jego ojciec „przypadkiem” zniszczył jego konsolę do gier SlayStation Portable. Mało tego, razem z konsolą w nicość poszedł save z ulubionej gry Mao, której poświęcił on ponad 4 miliony godzin. Synalek postanawia zemścić się na ojcu. Wertując księgi, a także swoje ulubione komiksy, odnajduje informację, że Overlorda zawsze pokonuje szlachetny i pełen miłości bohater. Tak więc w głowie Mao rodzi się iście demoniczny plan – porwać jakiegoś bohatera i przejąć jego tytuł, co pomoże zemścić się na ojcu. Pokręcone i niedorzeczne, prawda? A to tylko wstęp do przezabawnej historii, pełnej gagów, żartów z innych gier i przeogromnej dawki humoru - humoru który jest siłą napędową gry.

Trzecia część Disgaea'i nie różni się niczym szczególnym w stosunku do swoich poprzedniczek. Dalej mamy walki w rzucie izometrycznym, gdzie poruszamy się po „kafelkach”, a swobodnie możemy się poruszać tylko w Akademii. Możemy tam robić zakupy, leczyć się (seksowna pielęgniarka dalej jest obecna w grze), rozmawiać z NPC, odwiedzić serce Mao (tu jednak nie zdradzę po co, warto dowiedzieć się samemu) no i przede wszystkim - wejść do swojej klasy. Możemy tam głosować nad ustawami, co jest praktycznie motorem napędowym gry, ponieważ dzięki temu odblokowujemy nowe funkcje, plansze, klasy postaci czy dziesiątki innych rzeczy. Trzeba powiedzieć, że od naszej klasy dużo zależy, możemy wybrać kto i gdzie będzie siedzieć, przypisać postacie do pewnych grupek, co może skutkować częstszymi combosami, czy też dzieleniem się doświadczeniem. Nowością jest Class World, oparty jest na formule Item World z poprzednich części, jednak nie podnosimy tu poziomów przedmiotom, tylko podwyższamy statystyki wybranej postaci.

Kolejną nowością jest dodanie GeoBlocków, które zastępują GeoSymbole, tymi „klockami” możemy rzucać na specjalne pola generując przewagę swojej drużyny (lub niwecząc przewagę przeciwnika). Dodanie tego elementu sprawiło, że starcia stały się ciekawsze, z nutką strategii. Ponadto z poprzednich części wrócił Item World, polowanie na piratów, no i największy plus tej gry – New Game+. Po ukończeniu głównego wątku fabularnego możemy kontynuować grę zachowując wszystko, dopiero wtedy przekonamy się, że gra wcale taka łatwa nie jest, ponieważ otrzymujemy dostęp do dodatkowych, bardzo ciężkich plansz, między innymi Land of Carnage. Dzięki temu ukończenie gry zajmuje nam o wiele więcej czasu, bo choć tryb fabularny można zaliczyć w 30 godzin, to jeśli chcemy się bawić w odkrywanie sekretów i szkolenie postaci, to czas będzie liczony w setkach, jeśli nie tysiącach godzin! To pokazuje, jak rozbudowanym tytułem jest Disgaea 3.

Kolejną rzeczą, która bardzo dobrze wypadła w „trójce” jest udźwiękowienie i przede wszystkim ścieżka dźwiękowa. Większość utworów jest utrzymana w stylu lekko rockowym, z naleciałością kiczu. Parę utworów może kojarzyć się z japońskimi SHMUP-ami, gdzie gitarowe riffy wiodą prym nad resztą instrumentów, ponadto dzięki udanej kompozycji, utwory się nie nudzą szybko. W późniejszym etapie zabawy jest możliwość wybrania utworu który będzie nam przygrywał w danej sytuacji. Największym dla mnie zdziwieniem były angielskie głosy - aktorzy którzy podkładali głos Mao, Almazowi i spółce wywiązali się z tego zadania wyśmienicie, do tego stopnia że nie wybrałem jak zwykle to czynię, japońskich odpowiedników.

Nie ma róży bez kolców. Zdecydowanie najsłabszym elementem gry jest jej grafika. Sprite'y 2D w otoczeniu 3D nie są dziś dobrym pomysłem, tym bardziej że wykonanie woła o pomstę do nieba. Postacie są w niskiej rozdzielczości, niewyraźne i rozmyte wyglądają bardzo źle w otoczeniu 3D. Te elementy powstawały chyba z myślą o wersji PS2. Na szczęście menu, wszystkie napisy i portrety postaci są przygotowane w HD, także otoczenie jest podciągnięte do wysokiej rozdzielczości i nie straszy. Na szczęście po dłuższym obcowaniu z tą pozycją można przywyknąć do brzydoty jaką stworzyli panowie z Nippon Ichi, co nie zmienia faktu że pierwsze wrażenie jest bardzo słabe i odrzuca od gry.

Twórcy zadbali o przedłużenie żywota swojego produktu wypuszczając cyklicznie dodatki do gry, z początku były to tylko postacie z poprzednich części (kto by się nie skusił na Laharla czy Etnę?), po pewnym czasie NIS oddało graczom w ręce dodatkową kampanię Raspberryl, którą można oczywiście zakupić na PlayStation Store. Całkowity koszt wszystkich dodatków, to 179 zł, co jest ceną zawrotną i zdecydowanie przesadzoną. Jedna postać kosztuje 7 zł (dostępne są także paczki z postaciami, od 14 zł do 22 zł), a bonusowe rozdziały Raspberyl – 41 zł. Jest to więc wydatek bardzo uderzający w naszą kieszeń.

Dodatki wydłużają obcowanie z grą i nie pozwalają szybko odłożyć ją na półkę. Na szczęście dla każdego Łowcy Trofeów, Disgaea 3 otrzymała stosowny patch. Trofea z początku wydają się niemożliwe do zdobycia, jednak po 20 godzinach wpadają jedno za drugim (no, może oprócz zadania obrażeń za 10 miliardów punktów). Disgaea 3 można polecić każdemu wielbicielowi strategicznych RPG-ów. Jeśli zagrywałeś się w gry takie jak Final Fantasy Tactics czy też Ogre Battle, to możesz śmiało zaryzykować inwestując w tę pozycję.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Disgaea 3: Absence of Justice

Atuty

  • Długość rozgrywki
  • Grywalność
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Humor!
  • Opcja New Game+

Wady

  • Grafika
  • Łatwa, jeśli skupimy się tylko na głównym wątku fabularnym

Setki godzin, kupa śmiechu i gagów, rozbudowany system gry i wciągająca historia. Taka właśnie jest trzecia odsłona Disgaea 3.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper