Recenzja: MachiaVillain (PC)

Recenzja: MachiaVillain (PC)

Anna Jurak | 08.06.2018, 11:14

MachiaVillain to produkcja, która czerpie inspiracje z horrorów klasy B i przedstawia ich realia z perspektywy potworów. Sprawdźmy, jak prezentuje się strategia ekonomiczna, w której jednym z głównych surowców są… ludzie.

Na samym początku otrzymujemy krótki, przepełniony humorem wstęp fabularny. Dowiadujemy się z niego, że dostrzeżono w nas potencjał i to właśnie my zostaliśmy wybrani, by zostać największym z nikczemników. To, że jesteśmy potworem, nie zwalnia nas z obowiązku rejestracji naszej działalności. W tym celu udajemy się do Departamentu Nikczemnych Domen, a na naszym bileciku widnieje ośmiocyfrowa liczba. Czy potwór może umrzeć z nudów, czekając w kolejce?

Dalsza część tekstu pod wideo

MachiaVillain #1

Po rejestracji Departament pozwala nam wybrać trzy potwory, którymi pokierujemy we wczesnej fazie gry. Już na samym początku musimy pogłówkować, by wybrać najlepszą z możliwych opcji. Każdy z potworów ma bowiem swoje określone statystyki, które mają znaczenie podczas rozgrywki.

Wraz z naszą drużyną trafiamy na leśną drogę, przy której zawsze stoi czerwona skrzynka na listy. W MachiaVillain listy odgrywają kluczową rolę. Potwór przypisany do pracy przy biurku ma za zadanie pisać listy, które rozreklamują naszą posiadłość. Sami wybieramy ilość listów, którą deklarujemy dostarczyć. Im więcej ich napiszemy, tym więcej ofiar przybędzie. Na wykonanie zlecenia mamy jedynie dobę, dzięki czemu rozgrywka nabiera tempa. Jeśli nie zmieścimy się w czasie, okazja na zdobycie pożywienia przepadnie.

MachiaVillain #2

Zanim zaczniemy reklamować naszą posiadłość musimy ją najpierw zbudować. Podczas planowania budowy przyda się strategiczne podejście do sprawy. W grze tworzymy pokoje takie jak sypialnia, kuchnia, fabryka czy laboratorium. Zbudowany pokój zostaje automatycznie nazwany w momencie umieszczenia w nim konkretnych mebli. Przykładowo, jeśli wstawimy do niego łóżka, zostanie on sypialnią. Szczególnym typem pokoju jest ten o nazwie „Victims”. Umieszczamy w nim różnego rodzaju atrakcje, których zadaniem jest zająć na chwilę nasze ofiary.

Niektóre meble mogą zostać umieszczone jedynie w konkretnym typie pokoju, a większość należy odblokować poprzez przeprowadzanie badań. To, co należy pochwalić, to fakt, że MachiaVillain daje nam swobodę w rozmieszczaniu rozmaitych pułapek. Możemy je budować na terenie całej naszej posiadłości, niezależnie od typu pokoju. Dzięki temu mamy okazję wykazać się kreatywnością.

MachiaVillain #3

Po rozesłaniu wymaganej liczby listów rozpoczyna się odliczanie. Za każdym razem mamy dwie minuty, by przygotować się na przybycie ofiar. Musimy pozostać w ukryciu, inaczej ofiara przestraszy się i ucieknie. Zwiększy to też współczynnik podejrzliwości mieszkańców, co działa oczywiście na naszą niekorzyść. By do tego nie dopuścić, gromadzimy wszystkie nasze potwory w jednym miejscu i czekamy. To dobry moment, by wspomnieć, że możemy dowolnie przyśpieszać upływający czas. Nie jest to żadna innowacyjna mechanika, ale w tej produkcji bardzo się przydaje. Tu pojawia się jednak pierwszy minus tego tytułu. Akurat dla mnie dźwięki na maksymalnym przyśpieszeniu brzmią koszmarnie i podczas dłuższej sesji bywają uciążliwe.

Mechanika walki jest bardzo prosta – lewym przyciskiem myszki zaznaczamy nasze potwory, a prawym wybieramy ofiarę i opcję ataku. Podczas starć szczególnie pomaga aktywna pauza. Możemy zatrzymać rozgrywkę, zastanowić się nad tym, co zrobić i kogo zaatakować, wydać rozkazy, a następnie przywrócić właściwy bieg czasu. Podczas walk warto kierować się zasadami, które otrzymaliśmy od Departamentu. Jedna z nich głosi, by zabijać ludzi, kiedy znajdą się w odosobnieniu. Nie jest to wcale proste zadanie. Ofiary przychodzą grupami i przeważnie właśnie w grupach się poruszają.

MachiaVillain #4

Wszystko w tej grze ma sens i bardzo mi się to podoba. Całość została dobrze przemyślana i zaprojektowana. Za przestrzeganie zasad takich jak na przykład ta, że dziewica musi zginąć jako ostatnia, otrzymujemy flakoniki zwane Evilium. To dzięki nim możemy się rozwijać. Używamy ich, by odblokowywać kolejne potwory oraz powiększać naszą drużynę. Warto więc starać się mordować ludzi z godnie z zaleceniami Departamentu. Więcej potworów to więcej rąk do pracy, a co za tym idzie – lepsza efektywność naszej działalności.

Zwiastun gry obiecywał, że będziemy mierzyć się nie tylko z ludźmi, ale i z łowcami potworów czy oddziałami SWAT. Jest to naprawdę dobry pomysł, który mógłby przełamać monotonność rozgrywki. Uważam jednak, że takich eventów jest w tej produkcji zdecydowanie zbyt mało. Przez ponad 10 godzin zabawy doświadczyłam jedynie obiecująco brzmiącego wydarzenia o nazwie „Atak herosów”, które w rzeczywistości skutkowało tym, że odwiedziła mnie jedna postać, którą udało się pokonać w kilka sekund.

MachiaVillain #5

MachiaVillain wygląda niepozornie, ale jest dość rozbudowane. Odblokowanie wszystkiego zajmie długie godziny, które z jednej strony będą wciągające, bo doświadczyłam syndromu „jeszcze jednej krwawej nocy”, a z drugiej mogą nieco nużyć. Widoczny jest tu bowiem pewien schemat, który stale się powtarza – piszemy listy, przychodzą ofiary, zabijamy je, sprzątamy bałagan, rozbudowujemy nieco posiadłość i tak w kółko.

Grę do recenzji dostarczył agencja Cosmocover

Źródło: własne

Atuty

  • Logiczna, spójna całość
  • Proste sterowanie
  • Klimatyczna muzyka

Wady

  • Oprawa graficzna nie każdemu przypadnie do gustu
  • Odgłosy bywają irytujące
  • Rozgrywka może nużyć

MachiaVillain to bardzo dobrze przemyślana i zaprojektowana produkcja. Fani strategii ekonomicznych powinni się w niej odnaleźć bez problemu. By doświadczyć wszystkiego, co oferuje, potrzeba jednak sporo czasu i cierpliwości.

7,0
Anna Jurak Strona autora
cropper